A tu przestroga dla podróżników.
Cytat:
"> Witam!
> Tym razem mam do was pytanko odnosnie kwestie dzikich zwierzat w gorach.
> Chodzi mi przede wszystkim o zmije, ktorych w zeszle wakacje byl
> prawdziwy wysyp, chociazby w Gorcach. W jaki sposob najlepiej sie
> zabezpieczyc przed ukaszeniem (oprocz wysokich butow). Czy jest dostepna
> w aptekach surowica? I co zrobic jesli waz nas ukasi? Wysysac jad z nogi
> i owinac opaska uciskowa powyzej miejsca ukaszenia? Czy moze macie jakies
> inne sposoby?
Zadnego wysysania ( w jamie ustnej są prawie zawsze jakieś zranienia ).
Surowicy nie ma - i dobrze bo nie-lekarz mógłby sobie większa krzywde zrobić
( aptek zresztą prawie tez nie ma ).
Opaske uciskową stosuje sie w razie amputacji lub zmiazdżenia kończyny.
Jad zwykłej żmiji zygzakowatej nie jest śmiertelny dla dorosłego,
w miarę zdrowego i nie uczulonego człowieka
No ale te bieszczadzkie żmije to co innego - są podstepne i okrutne.
Nalezy np. bardzo uważac na żmiję udajacą patyk: leży taka przy ścieżce
i tylko czeka, byś ją podniósł, chcąc tym patykiem się podpierać w marszu.
Ale nie gryzie - o nie! Jest znacznie podstepniejsza: zgina się nagle
przy próbie podparcia, przewracasz się, konasz w męczarniach, a ona ma
wyżerkę na pół roku ( nikt zwłok najczęściej nie znajduje,
no bo Bieszczady to one strasznie dzikie i bezludne są góry ).
Ponieważ ten podstęp już nieco opisano, ludzie uważają na nieznane patyki
( a dodatkowo jeszcze upowszechniły sie kijki teleskopowe do podpierania ).
Kolejne generacje tego przerażającego gada nabyły zatem zadziwiającą
zdolnośc: udawania patyka, który udaje żmiję - zaiste niepokonany kamuflaż,
na który jedyną radą jest nie podnosić ani sztywnych ani giętkich patyków.
Choć i to także nie chroni na 100%.
Zanotowano przypadki, gdy żmije - chwytając pyskiem własny ogon - staczały się
po połoninach na nieświadomych niczego wędrowców. I to tyralierą!
> Ponadto jak z kwestia niedzwiedzi, wilkow i dzikow. Czy macie jakies
> sposoby na odstraszenie tych zwierzat, tak aby w dzikich partiach gor
> (chociazby Bieszczady) noc uplynela bez zadnych zbednych przygod? Co
> robic w przypadku jesli ktores z tych zwierzat nie bedzie sie balo?
By odstraszyć wilki i niedźwiedzie z reguły wystarczy byc człowiekiem.
Jednak jeśli tym sposobem nie dysponujesz, lub trafisz na wyjątkowo
zdesperowanego drapieznika - białe prześcieradło z otworami na oczy
podświetlone latarką będzie skuteczne.
Aby uniknąć dzików należy trzymac sie z dala od barów i domów wczasowych.
> Czy w przypadku napotkania niedzwiedzia najlepiej uciekac, probowac go
> odstraszyc czy tez lepiej polozyc sie na ziemi w pozycji embrionalnej,
> zakrywajac rekoma kark i udawac niezywego?
Już Mickiewicz opisywał lepszy sposób - no ale nie zawsze każdemu
udaje sie defekacja na pilne żądanie.
> A moze dobrze byloby sie zaopatrzyc w pistolet startowy z racami albo
> jakis straszak?
Są takie noże survivalowe do połowy uda z piłą i kompasem w rękojeści
- ich widok zwykle odstrasza drapieżniki ( boją się wścieklizny ),
no ale jak trafisz na krótkowidza - to ani rusz bez blastera,
działko neutronowego, albo granatów z antymaterią. Ewentualnie nunczaku.
> Spotkalem sie kiedys w rejonie Przeleczy Borek oko w oko z wilkiem, ale ze
> bylo to lato, to wilk sie wystraszyl i uciekl, aczkolwiek przyznam sie,
> ze napedzil mi stracha.
No ale w innych częściach kraju wilki sa pod ochroną, także ten mógł sobie
pozwolić na beztroski jogging.
Te bieszczadzkie bywają odławiane, zatem każdy z nich spotykając czlowieka
jest zdeterminowany, a i mściwy, zatem zdolny do wszystkiego.
Ekwipunek jak wyżej.
Poza tym jest jeszcze szereg innych bestii.
Taki np. wąż Eskulapa - najprawdziwszy dusiciel.
Albo pomrowy olbrzymie i - jeszcze wieksze - błękitne:
osaczają człowieka błyskawicznie, jeden poświęca się i wpełza pod buta,
ofiara poślizguje sie i przewraca, a pozostałe wnet ją obłażą...
- straszna śmierć!
Skrzyżowanie kota domowego ze żbikiem to sytuacja wprost beznadziejna:
zacznie sie taki ocierać, mruczeć - i juz po Tobie.
A piranie w sanie, a endemiczne rechaki górskie,
a krwiożercze haby wschodniokarpackie?!
No i trzeba też uważac na pore roku:
zdarzało sie, że na przednówku stada wygłodniałych zajęcy
wywlekały turystów z autobusów PKSu!
> Rozwazam oprocz tego projektu Beskidzkich Tysiecznikow takze mozliwa
> wyprawe w Gorgany w tym roku, takze chcialbym dowiedziec sie co robic
> przypadku takiego spotkania. Chodzi mi tu przede wszystkim o okres letni.
W Gorgany!?!
No to chyba tylko czołgiem!
Uważaj na Siebie,
Kuba"
Życzę powrotu o własnych siłach
__________________
Piotr
Twoje Bieszczady - przewodnik po regionie
Komańcza i okolice - serwis turystyczny