kaczmar52Cytuj:
Tu się zgodzę.Jeśli człowiek poświeci mnóstwo czasu, kasy, pozna samochód w każdym szczególe, po czasie stwierdzi, że nie opłaca się sprzedawać bo i tak się nie zwróci to będzie jeździł i miał szacunek do samego siebie że wytrwał...
Święta prawda ,bo po na prawdę prawdziwej odbudowie ,już zapominasz co było na początku:ile problemów,pytań czy warto ?? ,liczenia kasy,przekabacania żony =>,,misiu to tylko kilka złotych i będzie jak z salonu'',A na finiszu prac to już jest traktowany jak członek rodziny i nawet żona polubi go bardziej niż plastyka z 06 roku,i na prawdę można się zżyć z samochodem.Ale tylko przy totalnej odbudowie,gdzie godzinami wkładasz swoją prace i nawet nie zauważysz kiedy całym sercem pochłonięty pracami przy jakimś z początku wydawać by sę mogło sztruclu .
Bo przy zwykłym męczeniu się i wyklejaniu kitem i szpachlą tylko po to aby jeździć,sami z czasem nabieramy obrzydzenia do danej marki samochodu i złych doświadczeń.Z tąd wysyp czasem na allegro tych ślicznych beczuszek z cyrklami i wnętrzami z 3 różnych wersji rocznikowych za 4 czy 6 tyś,po rzekomo totalnej odbudowie,które po kupnie (2-3 miesiące) bardziej powalają swoim stanem niż miny przeciwpiechotne.
Więc jak kupisz za 3-4 tyś zł jakiegoś beczkolota,przygotuj jakieś 15 tys zł + poślizgiem na następne 5tys w razie nieprzewidzianych niespodzianek i najlepiej rok kalendarzowy wykreśl z życiorysu swojego i beczki
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
.
A jak chcesz pojeździć troszkę to proponował bym tę wyższą półkę 10 -15 tys zł,ale też nie oczekuj tutaj rodzynka ,po prostu będziesz miał troszkę czasu na zebranie funduszy i sił,sam będziesz wiedział na co...?po 3-4tyś km.
Powodzenia