Chyba wystarczająco szczegółowy temat wykombinowałem, by
nie zmuszać do czytania kogoś, kto mógłby doznać obrzydzenia
na myśl o tym połączeniu. No ale ten wóz musi mieć gaz,
jeśli ma spełniać założenia opisane w stopce

Postaram się streszczać, choć u mnie z tym ciężko:
Objawy:
Od dłuższego czasu auto dławi się, pluje i strzela na LPG pod obciążeniem, przy ruszaniu.
Początkowo pojawiało się to po rozgrzaniu silnika i pojeżdżeniu trochę - im dłużej, tym gorzej.
Zaczyna się od lekkiego przerywania, a jak się postało dłużej w korku, to już prawie
ruszyć nie można. Tzn. da się, ale by w ogóle nabrał prędkości i nie strzelił 5 razy,
trzeba to robić tak powoli i delikatnie, że ciężarówki z gruzem mnie poganiają.
Objaw pojawia się w zasadzie tylko przy "wychodzeniu z wolnych". Gdy bydlaka już
rozpędzić, to jak mu się przy 80 km/h depnie gaz, on grzecznie ciągnie bez plucia i strzałów,
co najwyżej leciutko szarpnie raz czy dwa.
Ostatnio zmieniło się tylko tyle, że pluje się już w zasadzie nawet nie rozgrzany.
Leczenie:
Auto przed zimą dostało nowe kable, świece, kopułkę i cewkę. Co prawda kable były włoskie,
a kopułka jakaś no-name, ale zarówno jedyny odważny gazownik jak i p. Mianowski po różnych
manipulacjach pod maską stwierdzili, że przebić nigdzie (raczej) nie ma. Elektrykę można więc
wstępnie wykluczyć.
Kolejnym podejrzanym był parownik. Mam takie nieszczęście, że moje auto jest podwójnie
trędowate

Myślałem, że gazownicy uciekają w popłochu głównie przed kombinacją K-jet + Gaz,
ale okazało się, że jeszcze bardziej brzydzi ich parownik BRC. "Paaaanie, tego się nie da... wyrzuć pan
to..."
Trafiłem w końcu do takich, co próbowali coś podregulować, ale stwierdzili, że parownik jest OK,
ich zdaniem to któryś cylinder nie trzyma ciśnienia albo zawory popodwieszane - ogólnie coś
z silnikiem. Pojechałem do p. Mianowskiego, posłuchał i nic podejrzanego nie znalazł. Przed zimą
ustawiałem u niego rozrząd i zawory i też nic podejrzanego wtedy nie znaleźli.
Wtedy zacząłem podejrzewać rurkę odmy odpowietrzenia głowicy - fajkę łączącą głowicę
z obudową filtra powietrza. Była pęknięta, połatana i ciągle się rozpadała. Co ją połatałem
na nowo, silnikowi robiło się lepiej, ale wystarczyło to na dzień-dwa. Dławienie wracało, a odma
znów w proszku. Kupiłem nową, oryginalną "fajkę", założyłem i... zrobiło się w zasadzie gorzej

Dławi się jakby jeszcze mocniej, prawie gaśnie, strzela itp.
Istnieją dwie szkoły - jedni twierdzą, że jak na LPG wali w dolot, to tylko elektryka. Inni - że
za uboga mieszanka. Ale kręcenie zaworem na rurze dolotowej niewiele zmienia. Co najwyżej
można go skręcić tak, że w ogóle nie ma siły ruszyć.
Podciśnienia wszystkie na tyle na ile pomacałem na miejscu. Instalka toporna, rura doprowadzona
przez dekiel obudowy filtra, w środku "czołg" założony na k-jeta. Strzały krzywdy zbytniej nie robią,
bo ma klapę przeciwwybuchową w obudowie filtra i klapę przepływomierza z dziurami i gumą.
To raczej nie ma wpływu, bo jak miał oryginalną, pełną, było to samo, tylko już miałem dość
klepania jej co drugi dzień.
Auto na benzynie zapala i jeździ. Średnio, ale to kwestia rozregulowania k-jeta, co zrobiłem osobiście

Natomiast akurat w tym układzie to się ma do gazu nijak.
Jest taka opcja, że on z racji dziury w odmie mógł zostać kompletnie rozregulowany. Problem mam jeden -
znam jednego tylko gazownika, który się chce do tego dotykać, ale on uparcie zawsze ma zepsuty
analizator i reguluje mi go "na ucho". Miłe, ale nie pomaga.
Podsumowując:
- może ktoś z was ma jeszcze jakiś pomysł?
- da się coś jeszcze zdiagnozować "garażowo"?
- może ktoś zna gazownika (Wawa i okolice) który by się temu przyjrzał, bez marudzenia, jęczenia
i pytań, czy dobrze jeździ na benzynie itp.
A najlepszy byłby ktoś, kto by do tego podszedł "kompleksowo", jakiś magiczny, nieistniejący, bajkowy
mechanik-gazownik-elektryk-spec od wtrysków

Bo tak, jak do każdego się jeździ osobno, można
pół auta wymienić i nic z tego nie wynika, oprócz pustki w portfelu

Niektórzy twierdzą, że prowadzę nierówną walkę

Ale to auto z tą instalacją trochę nam już
służy i przez większość czasu śmigało na niej bezproblemowo. Czyli da się.
Gab