Ok, było pięknie ale dziś się skończyło

Po około 2500 km skończyła się chyba sielanka

tak czy owak z domu wyjechałem mercedesem, wróciłem piechotą
jutro czeka mnie więc zabawa... może ktoś pomoże w ustalaniu co się stało...
objawy choroby:
Od kilku dni (zauważyłem to po wymianie świec, o tym za chwilę) auto miało bardzo niskie obroty biegu jałowego (w okolicach 500-700 na LPG niższe niż na benzynie), zamierzałem coś z tym robić, ale po Sylwestrze

W dniu wczorajszym zauważyłem, że przy dodaniu mocno gazu na Pb na niskiej prędkości, auto na moment przydusza się (dławi), myślałem, że to może mało paliwa (faktycznie w baku było już tylko około 5 litrów), tym bardziej że na LPG takie objawy nie dały się zauważyć. Pod koniec dnia (zawsze odpalam i jadę z 3-4 minuty na Pb (jak auto zimne to aż się nie zagrzeje) i tak samo kończę jazdę pracując 2-3 minuty) przy manewrach na parkingu na Pb auto mi samo zgasło... pomyślałem, że koniec benzyny.
Dziś po odpaleniu było to samo, przełączenie na LPG nieco pomagało, ale i tak trzeba było gazem trzymać obroty... ale w sumie LPG także nie było za dużo w butli. Dojechałem na stację, zatankowałem oba paliwa, odpaliłem... i było jakby trochę poprawy (może to autosugestia)... aż do momentu gdy dojechałem do świateł, stanąłem, obroty na Pb spadły i silnik zgasł... i już nie odpaliłem. Rozrusznik kręci ale nie ma żadnego nawet kaszlnięcia...
Teraz wracamy do tematu świec... dwa tygodnie, gdy byłem na wakacjach, mój siostrzeniec jeździł autem. Jednego dnia podobnie nie odpalił (tylko że było mroźnie, nie jak dziś około +2), auto sholował do warsztatu, gdzie wymieniono świece i po tej operacji zaczęło lepiej odpalać i jeździć (choć pojawił się problem za niskich obrotów jałowego)... info te podaję celem uzupełnienia... oczywiście jutro mogę zadzwonić do tego warsztatu i tam szukać pomocy, ale w sumie chodzi mi o wiedzę co mogło się tak naprawdę stać....
ktoś pomoże?
