beet pisze:
Jajoski pisze:
czy zborzowa.
![[zlosnikok]](./images/smilies/zlosnikok.gif)
Że skąd niby?
Temat się rozwija jak bollywodzki dramat, ani w jedną ani w drugą stronę, słabo coś jak na nasze forum. Ja się nie wypowiadałem, bo co prosty człowiek ze wschodu może wiedzieć o nieklejonych garniturach i rękawiczkach, w których szkoda nawet bagnet od poziomu oleju wyciagnac. Nie wiem, czy post tutaj ma byc forma reklamy bloga czy rzeczywiscie poczules bluesa i jeżdzenie C123 nie jest dla Ciebie tylko tanim chłytem marketingowym. Moze to nie ten poziom, ale ja nie czuje sie skrepowany wysiadajac z w sumie klasycznego juz auta w kubotach i bialych skarpetkach, a na ostatnie wesele wcisnalem sie w garnitur ze studniowki, ale jakos patrzac na te zdjecia mam wrazenie, ze sprawdzasz przed lustrem nawet to jak sie ukladaja bokserki w paski tudziez jednolite, bo paski chyba na razie wyszly z mody. Nie przepadam za taką formą autoprezentacji, bo szczerze to oglądając te zdjęcia podświadomie szukałem gdzie się zawieruszyła panna młoda, a tu psikus, bo takowej nie ma
Także o ile bedziesz chcial sie czegos dowiedziec o aucie ktorym jezdzisz, to pewnie znajdziesz cos na tym forum. Natomiast jesli chciales sie tylko pochwalic sesja zdjeciowa i odmalowanym klasykiem, to moja krysztalowa kula dobrze nie wrozy.
A tak w ogole tez jestem Roman i tez zawsze chcialem prowadzic bloga, ale kulinarnego.
Witaj,
Myślę że C123 zostanie ze mną na długie lata, chyba że skuszę się na wcześniejszy SLC. No ale to temat na przyszłość. Gdyby mi chodziło stricte o marketing, to bym kupił Jaguara. Nie są wcale drogie w zakupie. Ja potrzebowałem klasyka na całoroczne auto z rozsądnym spalaniem. C123 w wersji 2.3 jest chyba jednym z lepszych wyborów.
Żałuję, że zbyt pochopnie go kupiłem. Można było trafić lepszy egzemplarz bez korozji, z automatyczną skrzynią i klimatyzacją. Ale samo kupno auta to temat na zupełnie inną historię. Zgrzytam zębami na myśl o "ekspercie", który mi doradził kupno zardzewiałego C123 i nawet ze mną do tego Wiednia pojechał. Z ta wiedzą jaką mam w życiu bym skorodowanej beczki nie kupił. W weekend jadę znowu do blacharza, bo woda się zbiera na podłodze jak pada

Robimy już trzecie podejście do tematu. Wpada gdzieś przez przerdzewiałe otwory przy komorze silnika i taki strumyk biegnie po podłodze. Dywaniki trzymam w piwnicy bo już dwa razy suszyłem a sami wiecie że są grube i schną z tydzień.
Paradoks jak podłoga była przerdzewiała, to woda nie miała gdzie się zatrzymać i problemu nie było
