_me: how_ pisze:
No powiem Wam, że miło jest z rana poczytać mądre słowa eksperta od wypadków komunikacyjnych z udziałem 50-letnich pojazdów. Albo broneku dzwona nigdy w życiu nie miałeś albo wciąż boso za wojskiem latasz.
No i potrzebna Ci jest ta szydera?
A nie można odpowiedzieć kulturalnie:
fullsize pisze:
W przypadku 50-letnich aut w trakcie wypadku sprawa wygląda zgoła odmiennie, niż w przypadku aut 10-, 20-, czy nawet 30-letnich. Jeden mądry pan z Ameryki napisał w 65 roku
TAKĄ KSIĄŻKĘ. Wynika z niej m.in., że specyfika ówczesnych pojazdów była taka, że nawet przy stosunkowo niewielkiej prędkości pasażer bardzo często kończył z tym ślicznym chromowanym przełącznikiem od świateł w oku, a piękną wielką kierownicę z ringiem wyciągał z Ciebie chirurg, albo w gorszym przypadku lekarz medycyny sądowej.
Nie pomyślałem o tym, bo przecież W113 miało już pasy bezpieczeństwa... A co do starych aut to w 1998 roku moja Ciotka wjechała Garbusem (1302) pod tramwaj. Tramwaj przepchnął garba jakieś 30 metrów, poszedł oczywiście na telie, ale pasażerom (Ciotce i jej - wówczas - małej córeczce w foteliku (!!!) ) nic się nie stało (uderzenie bezpośrednio w drzwi kierowcy). garbus jest jakby starszy od W113 konstrukcyjnie, jednak oczywiście wypadek wypadkowi nie równy...