No dobra, jakos poszlo. Juz dawno z niczym sie tak mozolnie nie palowalem...
Postanowilem powymachiwac spawarka i przyspawalem srube M10 do tego nieszczesnego torxa. Przeliczylem sie jednak i okazalo sie ze po spawaniu sruba ta jest na tyle slaba ze bez wiekszego wysilku udalo mi sie ja ukrecic.
Po wielu, wielu slowach na ch i h, k ,p itd, po przeczesaniu calego slownika laciny oraz kilkugodzinnym sterczeniu pod maska udalo mi sie przyspawac nasadke 10-tke do tej szpilki i pozostalosci ukreconej sruby. Po takim zabiegu nietaktem by bylo, gdyby ta cholerna sruba nie puscila...
Niby wszystko juz odkrecone a glowica nie chce isc do gory. Przypomnialem sobie, ze moja Lalunia ma szwajcarski rodowod, a co za tym idzie, dodatkowe ustrojstwo o swojskiej nazwie Luftpumpe zamocowane nad alternatorem. Tak sie sklada, ze prowadzi z tego sztywna stalowa rurka prosto do glowicy i trzyma tak cholernie mocno, ze glowica nie chciala drgnac. Oczywiscie w zadnej instrukcji sciagania glowicy nie bylo o tym slowa

Oto efekt tej nierownej walki:




Tak sie przy okazji zapytam, co z nagarem?
Jest go troche na tlokach i w komorach spalania. Fajnie byloby go usunac, pytanie tylko jak to fachowo zrobic?
Ale jestem zmeczony. Po niedzieli jade po uszczelke i skrecam dziada do kupy.
Dzieki raz jeszcze za pomoc!
P.S. Jeszcze jedno. Macalem juz kilka roznych silnikow ze zdjeta glowica i praktycznie w kazdym po przebiegu 200-300tys km byl jakis tam rant na tulei cylindrowej. Tutaj przy licznikowych 200tkm zadnego rantu nie wyczulem. Szok! Gdyby nie te torxy tylko
