a ja jestem tu(mb/8) i tu(5er) na forum to się wypowiem. Moje wypociny będą przesiąknięte sarkazmem, mam nadzieje że przeczytają to kumaci i nie będzie jadu.
Historia zaczyna się niewinnie. Pewien "młodszy" mężczyzna, chce spełnić marzenia, kupić sobie auto którego podobiznę odnajdywał w gumie turbo, samochód którego plakat mimo zmieniających się trendów muzycznych zawsze znajdywał miejsce nad łóżkiem bohatera. Mówiąc krótko, miał je w sercu, a wybór serca jest oczywisty, chodzi o BMW. Nie bez powodu, ponadczasowa linia, nienaganne własności trakcyjne, doskonałe silniki (TDS

), bogate wyposażenie, innymi słowy, auto dla elity lat 90tych, czasów w których nasz bohater biegał na szkolnym boisku w koszulce z nazwiskiem "Del Pierro" na plecach.
Mijają lata a myśli naszego bohatera z nocy na noc są co raz bardziej natarczywe, coraz bardziej intensywne, są tak nasilone i mocne, że nasz bohater zamykając oczy przed snem, już czuje dotyk kierownicy, jest w stanie wyobrazić sobie zapach auta, słyszy ciepły pomruk silnika, wyczuwa przyspieszenie i widzi siebie jako kierowce i swoją wybrankę na fotelu pasażera, którzy w akompaniamęcie jego ulubionej piosenki jadą w siną dal (route 66

). Nie ma siły, myśli sobie nasz bohater, będę mieć BMW, decyzja zapadła.
Nasz bohater zaczyna poszukiwania idealnego, dla siebie egzemplarza, który naście lat temu opuścił fabrykę nieopodal Monachium. Godziny spędzone na przemyśleniach i studiowanie fachowej lektury tematycznej Auto Świat nie dają pożądanego efektu. Bohater zakłada sobie profil na forum 5er.pl, w którym grzecznie przedstawia się, pisze o swojej pasji do marki i o tym, że szuka takiego to a takiego egzemplarza, już orientuję się, że z 520tką w zwykłym wyposażeniu bez pakietu może się na tym forum nie pokazywać. Wspomina, że już oglądał samochód od handlarzy z Gorzowa Wielkopolskiego egzemplarz prosto z Niemiec, na blachach wylotowych z przed dwóch miesięcy, 530D został dostosowanych do polskich norm przebiegowych 160-250 tkm, następnie oglądał niby "piękną" 528 od Pana z Chojnic, lecz dogłębna analiza powłoki lakierniczej profesjonalnym miernikiem zdyskwalifikowała auto, nawet nie przejechał się bo lakier ma być jak z fabryki. Potem na roentgen trawiła 535i która na zdjęciach wyglądała kusząco. Szybki telefon wraz z zestawem standardowych pytań, koło ratunkowe w postaci "telefonu do przyjaciela" i jedziemy. Wybranka serca zrobiła mu 4 kanapki i termos z herbatą i wraz z kolegą, o świcie wyruszyli do Zgorzelca na oględziny z nastawieniem kupna, koperta z kasą szczelnie schowana w wewnętrznej stronie kurtki ciążyła na sercu naszemu koledze całą podróż. Niestety oględziny tej Bemki przyniosły rozczarowanie, łańcuchy rozrządu i vanosów dzwoniły tak, że przy odpowiednim dawkowaniu gazu zagrały by "jingle bells", falowanie obrotami, sprzęgło którego opór przypominał opór sprzęgła w ursusie, kończące się opłaty i przegląd techniczny i brak chęci negocjowania ceny ze strony właściciela auta, również pogrzebały szanse na powrót wymarzonymi czterema kołami do domu. Zrezygnowany poszukiwaniami, bohater dostrzega na forum w dziale sprzedaż istną perełkę, los do niego się uśmiechnął, to jest to - myśli sobie. Forumowicz sprzedaje swoją wychuchaną bejce, bo wyjeżdża do Niemiec /bardziej stoi niż jeździ/ma okazje kupić e60 od znajomego/żona woli mniejsze (niepotrzebne skreślić, w zależności co chcemy usłyszeć) dzwoni, jedzie ogląda z grubsza, płaci ponad 20 patyków bez większych targów za nastoletnie auto(w końcu już tyle stracił nerwów i pieniędzy na paliwo i bilety, że ma to w nosie, chce spełnić marzenia i mieć piękną beemwicę, pewnie, że można za to kupić 3-6 letnią astre czy focusa, ale on plastikiem wozić się nie będzie, a kto bogatemu zabroni) i z bananem na ustach wraca do domu. Jest świadom kilku drobnych wad auta, bo w końcu auto jest używane, ale w gruncie rzeczy to dobry pojazd po kilkuset kilometrach podróży powrotnej, ręczy głową i jest wstanie się pobić gdy ktoś ośmieli się podważyć autentyczność przebiegu (189 tysięcy) i oryginalność powłoki lakierniczej na w nastoletnim aucie.
Zaczyna się nowy rozdział życia. Skrupulatnie archiwizowany dokumentacją fotograficzną.
Nasz bohater zakłada nowy temat, wrzuca zdjęcia autka i obowiązkowo zaznacza, że auto dostanie minimum 17 calowe felgi, zostanie obniżone, chromy zamienią się w czern itp... między czasie obył się z ogólnymi zasadami przeżycia w tym małym światku dla wybrańców. Ze swojego zasobu słownictwa wyrzucił słowo "oryginał" zastępując je niedokończonym słowem oring. ("ori", jak mnie to wpienia jak ktoś tak pisze i mówi) ulepszenia, poprawki i naprawy stają się modami. W sumie naszemu bohaterowi jest lepiej, trzy słowa zastępuje jedno, łatwiej się dogadać z kolegami po fachu.
Mijają miesiące nadchodzi czas na pierwszy serwis, po konsultacji na forum przy doborze producentów materiałów eksploatacyjnych wybór pada na najdroższe filtry, oleje itp. Bohater robi zdjęcie staremu, czarnemu, złemu, be fuj i olejowi i osmalonemu filtrowi konfrontując je z zdjęciem nowiutkich części z hurtowni "w cenach po rabatach", nie daj Bóg Filtrona, gdyż kiedyś szwagier koleżanki brata zamontował filtrony w audiku a6 2.5tdi i rozsypał mu się silnik, co definitywnie przekreśla daną markę. 'No cóż, za pewność i jakość TRZEBA PŁACIĆ', myśli sobie forumowicz i myśli tak większość forumowiczów, znaczy to to samo, że większość wytrawnych i doświadczonych internetowych mechaników się nie myli to też nie mylę się ja.
Mijają lata, kółko wzajemnej adoracji się zacieśnia, pewnego dnia.. nieszczęście! Dziś już małżonka, nie wykręciła wielgachną piątką do garażu i przytarła prawe drzwi przód i prawe drzwi tył. Lamentów nie było końca, poszukania drzwi w kolorze, bez rdzy, niemalowanych i rys wraz z szybą z tego samego rocznika, trwały 4 miesiące. Handlarze częściami z rozjebusów już gotowali się w złości, słysząc ten namolny głos w słuchawce telefonu, który szuka perfekcyjnych drzwi na szrocie za 150 złotych. Bo jak to można malować stornie? Jak on pokaże się na zlocie na majówce w Torniu z ewidentnie grubszą warstwą lakieru na drzwiach. Przecież dla większości kolegów z kółka adoracyjnego, gdy zostanie pryśnięta kolejna warstwa lakieru na blachę, jest to równoznaczne z tym, że auto jest warte ile waży i już nigdy nie będzie mogło pretendować do porównywań z ich ORI igiełkami a auto będzie mógł zabrać Pan z wąsem i w koszuli flanelowej w kratkę na autolawete z napisem KASACJA SKUP POJAZDÓW 24H NAJLEPSZE CENY, BEZPŁATNY DOJAZD, GOTÓWKA OD RĘKI DARMOWA WYCENA.
Pozdrawiam forumowych napinaczy i życzę dobrej nocy
P.S. napinacze oczywiście ori. bo zamiennik febiego to już szrot totalny i za rok będziesz rozbierał i wymieniał raz jeszcze bo znowu pasek będzie piszczeć.

.