ArlaAppetina pisze:
Mam znajomego w Warszawie, ktory zajmuje sie restauracją starych amerykańców. Chlopak sobie dobrze liczy ale i robota wykonana wzorowo:-) obiecał potraktować mnie ulgowo;-P dzis z nim jade jeszcze przyjzec sie stopietnastce. Od jego werdyktu zalezy czy dzis zamieszka w moim garazu czy nie. Jestem raczej zwolenniczką remontowania aut. Po prostu czlowiek wie na czym sie stoi. Czytalam sporo, ze ktos wydal 20-25 tys a i tak musial zainwestowac. Nasze Gwiazdeczki ukochane sa niczym skarbonki albo jak to wola okreslać Panowie - Kobiety. Wiecznie trzeba w nie inwestowac i upiekszać aby lśniały ku naszego boku;-) pieniadze pieniedzmi ale jaka satysfakcja jak przyjdzie efekt koncowy i pierwsza przejazdzka po miescie... Ludzie rozbijaja glowy o slupy z zapatrzenia w Nasze cudeńka... Oglądałam filmik ze zlotu MB/8 i aż mi serducho sciskało;-> chce do Was dołączyć!
Bardzo cieszy mnie twój entuzjazm, ale posłuchaj przez chwilę rozsądku. Samochód po profesjonalnej restauracji lub nigdy nie remontowany ale w b.dobrym stanie nie wymaga aż takich nakładów jak samochód nadający się do remontu. Możesz szacować koszty, ale przeważnie jest drożej niż taniej. Dochodzi frustracja z powodu blacharza, lakiernika, jakości zamienników, powłoki lakierniczej itd. itp. Zepsuć można łatwo, poprawić trudniej. Koszty restauracji są podobne jak w przypadku droższych braci a auto samo w sobie nie jest mocno wartościowe. Ponadto, można znaleźć pojazd w stanie bardzo dobrym w cenie ok 20k - (możesz posiłkować się kredytem) i tylko cieszyć się autem i lać paliwo.
Podejrzewam, że i tak nic z mojego wywodu nie zostanie na dłużej w twojej głowie (ja byłem kilka lat temu podobny do Ciebie i też zrobiłem jak ty). Czy żałuje? Nie - ale gdybym miał się drugi raz porywać to taniej, prościej i szybciej kupić auto w b.dobrym stanie. O zakupie w115 poczytaj w dziale Rynek w majowym Classicauto.
Paweł