W Kielcach jest 300D, nie 250tka. Oczywiście blachy w ocynku, to jakaś teoria sprzedającego. Auto ma wg mnie zmieniony kolor nadwozia, a oryginalny widać w komorze silnika. Poza tym jest dwukolorowe, na fot. 3 inne jest nad i pod górną listwą. Ma nienaturalnie spuchnięte miejsce w okolicy przetłoczenia na tylnym błotniku co wg mnie świadczy o nieumiejętnym/niestarannym modelowaniu wypełniacza w tym miejscu, poza tym polakierowany został też próg. Na fot. 4 widać jak zgadza się linia przetłoczenia, ale już górne listwy się rozjeżdżają, tak jak błotniki przednie. 4 el. szyby zostały najprawdopodobniej dołożone.
Biała 250tka trzyma linię od słupka A do końca, być może nawet to pierwszy lakier? Natomiast przednie błotniki to podróby i lekko odstają odcieniem, ale kształtem już bardzo. Widzę też, że coś się działo w prawym, tylnym narożniku pod zderzakiem, ktoś tam był i coś prostował? Z 737 jest taki problem, że aby robił wrażenie lakier jeśli jest pierwszy, musi być wyjątkowo zadbany, a traci na efekcie, jeśli ktoś nie pilnował tabliczki i lakierował innym białym, często Arcticweiss ze 124, który jest zimniejszy. Do tego czarne, drugoseryjne wnętrze i nawet jeśli nie dostaniesz depresji po miesiącu, to będzie ci najzwyczajniej przykro, jak zaparkujesz przy jakimś szczęśliwszym zestawieniu, że tobie przypadło kustoszenie akurat takiego. Plus za szyber. Dobry stan wnętrza przy benzynie i 2. serii nie powinien dziwić.
Pomijam tę 115tkę, bo to typowa wariacja na temat /8. W żółtawej 300D przednie błotniki psują efekt. Ponadto wstawiane reparaturki tylnych nadkoli lub całe błotniki - przetłoczenie na bananie ucieka w dół w kierunku przodu - fot. 3 (częsty efekt przy użyciu reparatury samego nadkola niskiej jakości). Na tylnej ściance grube zaprawki?
Już dawno 123 weszło w taką fazę, jaką do niedawna znali tylko koledzy jeżdżący /8, a mianowicie, że dobre auto trzeba sobie samemu zrobić. Może jeszcze nie od podstaw, ale nie ma co liczyć, że nawet jeśli kupimy auto spawane i naprawiane blacharsko tylko miejscowo, to obędzie się bez konieczności dalszych prac. Są takie zakamarki, gdzie widać o co chodzi w starzeniu się W123: np kit nakładany pędzlem w fabryce w kieszeniach zawiasów pod maską wstaje i odsłania miejsca łączenia blach. jak nie obrobisz, będziesz wybierał wodę jak na jachcie.
Każde auto będzie miało coś i każde coś innego. Ciężko mieć pretensje, że ktoś użył nieoryginalnego, przedniego błotnika jeśli znamy cenę oryginału. Nie powinno też dziwić, że z tyłu siedzą reparaturki, ale to suma takich szczegółów składa się na końcowy efekt, a przede wszystkim na potencjał samochodu. Zupełnie inną kwestią jest to, czego nie zobaczysz kupując "porobione" auto, a mianowicie: jakość prac, zastosowana chemia, wiedza i reżim technologiczny. A to jest wg mnie istotniejsze od kolorków i odcieni, bo czy "nadkole w dobrym stanie" spuchnie ci po roku, czy pocieszysz się lat cztery jest przecież decydujące.
Zwróć jeszcze uwagę na fakt mania otw. dachu. Bez i z to są dwie zupełnie różne filozofie jazdy. Moje zdanie jest takie, że w 123 jest to po prostu must have. Tak samo jak diesel/benzyna to dwa zupełnie inne auta. Jeden szumi, drugi napierdziela, zwłaszcza czterocylindrowy.
Jak pokazał przykład sprzed paru miesięcy pewnego kolegi z Warszawy, silnik może nie być aż tak bez znaczenia. Jak ze wszystkim dzisiaj, trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie po co nam ten samochód, wziąć pod uwagę dokąd będziemy jeździć, a może tylko kulać się z fasonem? Nawet istotne będzie gdzie mieszkamy i czy trzeba lecieć z dzisiejszym prądem na drodze, czy nie.
Jeśli nie masz innych wymagań niż automat i stawiasz na blachę, to wg mnie sa szansę na fajniejsze propozycje, a jeśli weźmiesz pod uwagę rynek niemiecki, to znalezienie jakiejś skromnej 200 w okolicy 2000 euro z przebiegiem w okolicy 200 tys, czyli nie takim, który robi wrażenie na miłośnikach niskich przebiegów nie powinno być problemem.
Od miesiąca jeżdżę 230CE i ten silnik wydaje się być rzeczywiście najrozsądniejszy na dzisiejsze drogi jeśli brać pod uwagę osiągi. Z automatem jadę jak chcę, robię co chcę, ale i tak najprzyjemniej jest otworzyć dach i przyemerycić. Tylko, że przy kilku krótkich jazdach po mieście dziennie wydaję na paliwo ok 50 zł na dobę. To tak w kwestii użytkowości M102...
_________________ 123. W, S i C.
|