Witajcie! Piszę na forum po kilku latach. Prawie 10 lat temu miałem w123 240 D z '84 r. Wtedy bardzo dużo dowiedziałem się z tego forum, bardzo dużo mi pomogliście. Teraz po kilka latach znów zapragnąłem mieć beczkę. Ma to być najzwyklejszy zabytek, czy jak kto woli - klasyk, który ma zastąpić w moim garażu wartburga 353, którego chcę sprzedać. Kilka dni temu narodził się mi się pewien pomysł... Okazało się, że mój sąsiad to dobry znajomy narzeczonej jednego z moich najlepszych kolegów. I ten człowiek posiada właśnie w123 240 D i chciałby się z nim rozstać. Problem polega na tym, że samochód od jakichś 4 lat stoi u niego przed domem nie odpalany. Podobno jeździł do samego końca, a urwał się wahacz. Naprawa się przedłużyła a on przesiadł się do innego samochodu i tak już zostało. Wahacz ponoć jest już naprawiony. Beczka stoi więc od dłuższego czasu. Po oględzinach widzę, że największym problemem jest blacha - widać, że jest spora dziura w podłodze pod nogami prawego tylnego pasażera, do wymiany pewnie są też progi, nadkola tylne też. Ogólnie zbyt dużo korozyjnych wyprysków nie ma na karoserii. Jest ta dziura i zardzewiałe nadkola z progami. Ważne, że beczka jest kompletna, ma wszystkie listwy, chromy i takie tam. Wnętrze nie jest zniszczona, deska nawet nie jest pęknięta, tapicerka jest tyle, że wypłowiała od słońca. W bagażniku jest porządek, nie ma dziur. Chromy są niezłe. Nie wiem jak silnik, nie mogłem otworzyć maski - ten kawałek plastiku co wychodzi z grila nie chciał wyjść. Nie miałem szczypiec a ciemno już się robiło... Właściciel mówi, że jest ok, a ponoć jest uczciwy. DO tego dochodzi skrzynia automat. I tu jest pytanie. Samochód został pozostawiony w pozycji P. Okazuje się, że dźwignię zmiany biegów można ustawić w dowolnej pozycji bez przyciskania pedału hamulca. Czy to jest normalne ? Niewątpliwy plus to udokumentowana historia auta, razem z niemieckimi dokumentami, to, że ogólnie poza korozją nie jest ściachany i to, że jest kilkadziesiąt metrów ode mnie, więc odpadają poszukiwania tego jednego takiego kilkaset kilometrów ode mnie, a więc koszty paliwa i urlopy odpadają... Jest skrzynia automat i szyberdach, który nie cieknie. No i jest w najładniejszym kolorze dla beczki czyli granatowym. Jest z 1982 r. Najbardziej do mnie przemawia jednak to, że beczkę właściciel chce oddać za symboliczną sumę, myślę, że góra 500 zł. Mam troche doświadczenia w reanimacji starych trupów. Znam blacharza, który w rozsądnych pieniądzach ogarnie blachę, do lakierowania przygotuję go sam, o mechanice jakieś pojęcie mam. Oglądam ogłoszenia aut w podobnym stanie za kilka tysięcy złotych i wydaje mi się, że blacharkę w tym egzemplarzu zrobiłbym właśnie za taką sumę wyjściową, którą należy dać za egzemplarz do blacharki. Tak liczę, że w 8 000 zł powinienem się zamknąć. Co o tym sądzicie ?
_________________ w201 2.0E '86...jak nowa, ale tatowa :( VW Passat B4 '94 Polski Fiat 125p '74 Polski Fiat 126p '77 Syrena 105 '74 MZ TS 150 '83 WSK M06Z '60 motorower MR2 "Żak" '60 Ex: m.in. MB W123 240D '84
|